Był to dzień, kiedy cały ich świat runął im na głowę. Najpierw zostali obrabowani ze wszystkiego, co mieli, w malowniczym Phnom Penh, a kilkanaście godzin później spłonęło ich mieszkanie na krakowskim Kazimierzu. Mimo to Elżbieta i Andrzej Lisowscy nie dali się obezwładnić przygnębieniu, zrozumiałemu przecież w tej sytuacji. Nie zrezygnowali z marzeń, kontynuując fascynującą wyprawę po jednym z najciekawszych zakątków Azji - po Indochinach. Bo też trudno byłoby zrezygnować nagle z kontaktu z tak niezwykłą kulturą i zaskoczeń, jakie przynosił każdy dzień podróży.
Gdzie indziej można spotkać Wietnamczyków, którzy z uśmiechem serwują płonący shot B-52, która nazwa nawiązuje przecież do amerykańskiego bombowca dalekiego zasięgu, siejącego grozę podczas pamiętnej, niechlubnej wojny? Uśmiech (co warto podkreślić) nie znika im z twarzy nawet na widok amerykańskich klientów. Wszechobecne są też talizmany, bo też mieszkańcy Indochin kontakt z duchami uważają za oczywisty. W jaki sposób Angkor Wat mówi o pierwszych dniach Kosmosu? Dlaczego w Chiang Rai wybudowano białą świątynię? Co z mroczną spuścizną Czerwonych Khmerów i jak odnoszą się do pamięci o nich współcześnie żyjący ludzie?
"Ogień i monsun. Indochiny z bliska" to nie zwyczajna książka podróżnicza. Jest oczywiście relacją z wyprawy po Indochinach, ale bynajmniej nie tylko. To przede wszystkim fascynujący reportaż z elementami eseju, w którym autorzy odmalowują przed czytelnikiem koloryt tej niezwykłej części Azji. Są tu refleksje społeczne, kulturowe obserwacje i barwne opisy życia oraz dzikiej przyrody. Współczesna Azja, a zwłaszcza Indochiny, jawi się tutaj jako przebogaty, kulturowy tygiel, w którym jak nigdzie indziej widać mechanizmy rządzące naszym światem. I choćby jedynie dla samych tych obserwacji warto niniejszą książkę przeczytać.
Elżbieta i Andrzej Lisowscy są w podróży już od 40 lat. Wtedy to właśnie wyruszyli do Rumunii, do dzikiej jeszcze delty Dunaju. I złapali podróżniczego bakcyla, który nie opuszcza ich ani na chwilę. Zwiedzili już wiele zakątków ziemskiego globu: od Kostaryki, przez Madagaskar, Indie, aż po Japonię i Borneo. Podróżują z aparatem fotograficznym, kamerą i mikrofonem, skrzętnie dokumentując swoje niezwykłe wyprawy. Przemierzają świat śladami wielkich cywilizacji, obrządków religijnych, fiest. Nieustannie przy tym zadają sobie pytanie o kierunek, w jakim zmierza ludzkość. Należą do elitarnego The Explorers Club. Mają w dorobku setki artykułów, reportaże i przewodniki turystyczne. Prowadzili programy telewizyjne, takie jak "Światowiec" oraz "Z plecakiem i walizką", a także audycje radiowe "Południki szczęścia" i "Południk Café".